Na jasielskim rynku wydawniczym pojawiła się nowa ciekawa pozycja poświęcona historii miasta. Jest to bogato ilustrowane opracowanie pod redakcją Felicji Jałosińskiej i Zdzisława Świstaka pt. „Ruiny Jasła.” Pośród innych rozdziałów znajduje się tekst „Fotografowie i malarze dokumentujący obraz zniszczonego Jasła”, którego pełną treść prezentujemy poniżej.
Fotografowie i malarze dokumentujący obraz zniszczonego Jasła
Kiedy we wrześniu 1944 roku starosta niemiecki Walter Genz zarządził wysiedlenie Jasła, mieszkańcy, mimo pogłosek, nie dowierzali w plany zrównania miasta z ziemią. Jaślanie opóźniali wyjazd, czy raczej wyjście z miasta, a kiedy już zostali do niego zmuszeni, nie przemieszczali się daleko, ale zatrzymywali na przedmieściach licząc na szybki powrót. Tak też się stało. Jaślanie powrócili natychmiast jak tylko było to możliwe, choć nie było do czego wracać. Z drewnianych domów pozostały jedynie dymiące jeszcze pogorzeliska. Murowane, okazałe rezydencje przybrały postać kup gruzu. Do góry pięły się jedynie kominy. W ogólnym rumowisku ulice przestały prowadzić dokądkolwiek, parcele zatraciły swój kształt. Powiedzieć, że do życia brakowało wszystkiego, to za mało. A jednak życie powróciło do miasta. W trakcie codziennej walki o znalezienie choćby najprostszego schronienia podczas srogiej zimy, o zapewnienie podstawowego prowiantu dla siebie i najbliższych, trudno byłoby oczekiwać od powracających mieszkańców atencji na otaczający ich krajobraz i chęci uwiecznienia go dla potomnych. Ruiny Jasła przemawiały jednak z siłą ogromną, nikogo nie pozostawiając obojętnym. Zmierzyć z nimi każdy musiał się na swój sposób. Hugo Steinhaus piórem, pisząc: “Ruiny Jasła są nie bez wielkości; góra cegieł, sztukaterii, belek, szyn i wapna […] imponuje jak fragment starożytnego Rzymu”. Malarze sięgnęli po pędzle, fotografowie po ocalałe aparaty. Powstała dokumentacja cierpiącego, poranionego miasta i stopniowego jego podnoszenia się. Dokumentacja niezwykła, tak jak niezwykła była przeprowadzona przez Niemców akcja zniszczenia.
Najwięcej jest fotografii. Biało-czarne ujęcia z metodyczną wręcz dokładnością pokazują kolejne puste miejsca po gmachach publicznych. Brakuje na nich Ratusza, Starostwa, Banku i Kasy Oszczędności. Gruzy pozostały po Sądzie i Więzieniu, Poczcie, Elektrowni Miejskiej i Stacji Kolejowej, po Gimnazjum, Bursie, budynku Sokoła. Puste oczodoły resztek okien wznoszą do nieba jasielskie świątynie i klasztory: Fara, Kościółek, Franciszkanów, Michalitek. Echo zdaje się krążyć po pięknych niegdyś ulicach: Słowackiego, Kościuszki, Kazimierza Wielkiego, Igielnej, Tkaczowa, Jagiełły, Bednarskiej, Szajnochy… I wszędzie pustka i wyraźnie słyszalna wręcz cisza. Uderza w tych fotografiach brak ludzi, brak życia. Dopiero z czasem zdjęcia zaludniają się stopniowo i dostrzec można już nie tylko pojedyncze sylwetki, ale zaangażowanie wspólnoty w porządkowanie i odbudowę miasta. Wraca życie i tętni coraz mocniej. Fotografie pokazujące pierwsze po wojnie uroczystości miejskie zadziwiają wręcz ilością uczestników. Feniks wstał z popiołów.
Ruiny dokumentowali na kliszy przede wszystkim fotografowie zawodowi. Dla nich utrwalanie rzeczywistości za pomocą aparatu jest oczywiste i naturalne. Znany wszystkim jaślanom był Wilhelm Ney (1912-1966). To w Jaśle kształcił się na fotografa i tu, wśród ruin, otworzył pierwszy po wojnie zakład fotograficzny. Początkowo mieścił się on przy ul. Słowackiego, na zapleczu dawnego szpitala, następnie przeniesiony został do baraku przy ul. Czackiego. Ney wędrował po swoim mieście uwieczniając na zdjęciach w sposób systematyczny kolejne ulice i zaułki. Jest autorem blisko setki szczegółowych ujęć ruin. Doskonale obrazują one doszczętne zniszczenie miasta. Zawodowym fotografem był też Gustaw Russ (1914-1992). Urodzony w Wiedniu, gdzie rodzina szukała schronienia po wybuchu I wojny światowej, mieszkał następnie w rodzinnym Borysławiu. Fotografią parał się od dziecka, podglądał pracę swojego ojca Wilhelma, nestora polskiej fotografiki, właściciela zakładów w Borysławiu, Drohobyczu i Truskawcu. Zanim otworzył własny, od 14 roku życia pomagał ojcu przy pracy w atelier. W Borysławiu prowadził następnie trzy własne zakłady fotograficzne. Oprócz pracy w atelier, pociągała go fotografia krajobrazowa. Wiele zleceń, które realizował, związanych było z rozwijającym się w tym czasie przemysłem naftowym i zapotrzebowaniem na fotograficzne foldery reklamowe. W czasie wojny pracował jako fotoreporter oraz zajmował się mikrofotografią w Instytucie Geologicznym. Po wojnie udało mu się, opuszczając Borysław, wywieźć część wyposażenia, co pozwoliło na kontynuowanie pracy. Znalazł się w Kłodzku, skąd w 1951 przeniósł się do zrujnowanego Jasła. Tu założył Zakład Produkcji Pocztówek Fotograficznych PTTK “FOTO-PAM.” Jest coś symbolicznego w fakcie, że ojciec Wilhelm dokumentował okropności i zniszczenia I wojny światowej, a syn Gustaw jasielskie ruiny po kolejnej wojnie. Z “FOTO-PAMEM” związany był również Tadeusz Czachowski (ur. 1928). Z zawodu prawnik, od 1965 roku pełnił funkcję dyrektora zakładów. Pamiętnej jesieni 1944 roku został wraz z rodziną, jak wszyscy mieszkańcy, wysiedlony z Jasła. Powrócił w styczniu 1945 roku jako jeden z pierwszych. Pragnąc zachować w pamięci obrazy i świadectwa zrujnowanego miasta zbierał fotografie przedwojennego i współczesnego mu, zniszczonego Jasła. Nakręcił film “Jasło przed i po zniszczeniu”. Był bardzo związany z miastem. To jeden z członków założycieli Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego.
Po aparat fotograficzny sięgali jednak nie tylko ludzie zawodowo związani z fotografią i branżą fotograficzną, ale również amatorzy. Wiele zdjęć dokumentujących ruiny Jasła jest autorstwa Wojciecha Walczaka (1916-1984), urodzonego w Kowalowach k. Jasła geografa, geomorfologa, kartografa, kierownika Katedry Geografii Regionalnej Uniwersytetu Wrocławskiego. W Jaśle spędził dzieciństwo i młodość. Tu ukończył gimnazjum, by następnie kontynuować naukę na studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Od dziecka interesował się geografią, przyrodą, historią i krajoznawstwem. Podczas wojny brał udział w kampanii wrześniowej, a następnie, w czasie okupacji, uczestniczył w Krakowie w tajnym nauczaniu i działał w konspiracji. Po wojnie został pracownikiem uniwersyteckim na macierzystej uczelni zanim wyjechał do Wrocławia by podjąć pracę na tamtejszym uniwersytecie. Przewodniczył Komisji Fotointerpretacji Polskiego Towarzystwa Geograficznego, redagował periodyk “Fotointerpretacja w geografii”, a od 1960 roku kierował pierwszym w Polsce Zakładem Fotointerpretacji przy Uniwersytecie Wrocławskim. Fotografia była jedną z wielu jego pasji i zainteresowań i ściśle z innymi powiązana. Jako fotograf amator, doskonalił się w robieniu zdjęć podczas swoich wypraw geograficznych i krajoznawczych przywożąc z nich doskonałej jakości zdjęcia przyrody. Zdobyte w ten sposób umiejętności wykorzystał przy uwiecznianiu na kliszy swego rodzinnego miasta i obrazów bezmiaru jego zniszczenia. Bardzo kompletną kolekcję fotografii ruin Jasła pozostawił po sobie również Jerzy Leszczyński (1921-2000), pracownic “Inco-Veritas” w Tarnowcu, zaangażowany w życie kulturalne Jasła. Nie możemy też nie wspomnieć o rzeszy fotografów dokumentalistów, których nazwisk nie znamy. Pozostają dla nas anonimowi, choć pozostawili po sobie trwały i skrzętnie przechowywany przez kolejne lata ślad nieprawdopodobnych zniszczeń Jasła. Praca jaką sobie zadali, by uwiecznić kolejne ulice, zaułki, kolejne ruiny, tak podobne, ale niosące ze sobą każda inną ludzką historię i tragedię, nie przedawnia się, ale spotyka z rosnącym zainteresowaniem. W tak wygodnym świecie współczesnym, coraz trudniej jest nam uwierzyć w absurdalną, jak nam się zdaje, ideę zrównania miasta z ziemią. Setki fotografii udowadniają ponad wszelką wątpliwość bezmiar niszczycielskiego obłędu.
Druga część świadectw zniszczonego Jasła to dokumentacja plastyczna, tworzona za pomocą pędzla, ołówka lub dłutka i rylca. O ile fotografie mają niezaprzeczalną wartość dokumentalną, o tyle powstanie prac artystycznych wynikało także z potrzeby odpowiedzi na niezwykle wstrząsającą rzeczywistość i było próbą jej interpretacji. Postacią, która łączyła nie tylko domenę fotograficzną i malarską, ale również pracę dziennikarską i nauczycielską, był Stanisław Witowski “Iskrzyniak” (1909-2008). Urodził się w Iskrzyni koło Krosna i od nazwy tej miejscowości przyjął przydomek mający odróżniać go od innego artysty noszącego to samo nazwisko. Szkołę podstawową i gimnazjum ukończył w Krośnie. Pasję malarską rozwijał od wczesnej młodości, zgłębiając ją później podczas studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie uzyskał absolutorium z malarstwa i grafiki. Żył w ciągłym rozkroku między Jasłem i Krosnem. W 1937 roku otrzymał dyplom nauczyciela rysunków i rozpoczął pracę w Gimnazjum Kupieckim w Jaśle, a następnie w Technikum Tkackim w Krośnie, by powrócić później do jasielskiego Liceum i Technikum Chemicznego. W 1943 roku poślubił pianistkę Marię Runicką i osiadł w Jaśle, z którego został w 1944 roku wysiedlony. Po powrocie zamieszkał w Krośnie, by w roku 1948 wrócić do Jasła. W Rynku, w kamienicy pod numerem 23, po zdaniu egzaminu mistrzowskiego, otworzył zakład fotograficzny działający w latach 1948–1950 oraz 1960–1962. W latach 1963-1983 współpracował jako fotografik i grafik z “FOTO-PAM” w Jaśle. W międzyczasie, w latach 1950–1959 sprawdził się też jako grafik, fotoreporter i kierownik działu kulturalnego redakcji „Nowin Rzeszowskich”. Witowski wykonał wiele fotografii dokumentujących zniszczenie miasta, ale sięgał też po pędzel. W jasielskim muzeum, oprócz zdjęć, znajduje się też spory obraz na płótnie z 1975 roku zatytułowany “Ruiny Jasła”. Przedstawia skrzyżowanie ulic Kościuszki i Kołłątaja z 1945 roku. Praca jest tematycznie i kompozycyjnie tożsama z fotografiami zrobionymi w tym samym miejscu. Mimo, że mamy do czynienia z kolorem, uderza nastrojem grozy i przygnębienia. Stanisław Witowski – Iskrzyniak nie był jedynym, który sięgnął po narzędzia malarskie by udokumentować obraz zniszczeń miasta. Kolejna postać, która nasuwa się automatycznie na myśl to jego imiennik, Stanisław Witowski z Jasła (1899-1985). Urodzony w Mościskach, w Jaśle uczęszczał do gimnazjum, gdzie nauczycielem rysunku był doskonały malarz Apolinary Kotowicz. Witowski wyjechał do Krakowa, potem Nowego Sącza, ale podczas wojny, w 1942 roku powrócił do Jasła. Pomimo trudnych, wojennych warunków zajmował się malarstwem. Pracował ze Zdzisławem Truskolaskim pochylając się nad zasadami tzw. koloryzmu. W mieszkaniu Witolda Ciechanowicza przy ul. 3 Maja organizowali „seanse malarskie”, na których zbierali się zainteresowani artyści. Po wojnie Stanisław Witowski wpisał się na listę Związku Zawodowego Artystów Plastyków w Krośnie i brał udział we wszystkich zbiorowych wystawach tego stowarzyszenia. Wraz z Truskolaskim redagowali pierwsze w powojennej Polsce czasopismo poświęcone sztuce współczesnej „Sztuka i Życie.” W 1945 roku Stanisław Witowski rozpoczął pracę nad całą serią prac ukazujących ruiny zniszczonego Jasła, najpierw malując, a następnie wykonując cykl drzeworytów „Ruiny Jasła”. Witowski był chyba najbardziej skrupulatny w dokumentowaniu tragicznych wydarzeń miasta i jego mieszkańców. Jako jedyny uwiecznił w swych pracach nie tylko zastane po powrocie ruiny, ale całą tragiczną historię: od przymusowego wysiedlenia, przez płomienie trawiące miasto, po powrót i egzystencję w ruinach. Odbitki graficzne pozbawione koloru zdają się dawać o wiele mocniejsze świadectwo tragicznej rzeczywistości niż ich barwne, akwarelowe odpowiedniki. Nie tylko dokumentują zniszczenia, ale przemawiają z niezwykłą siłą oddając grozę miejsc i apokaliptyczną wręcz atmosferę. Losy miasta zawsze były niezwykle dla Witowskiego istotne. W latach 1945 – 1947 artysta pełnił funkcję kierownika Referatu Kultury i Sztuki Starostwa Powiatowego w Jaśle oraz zajmował się ochroną zabytków, ich inwentaryzacją i konserwacją. Pomimo, że zamieszkał pod koniec życia w Szczecinie, powrócił do swojego ukochanego miasta po śmierci i tutaj został pochowany. Wspomniany już Witold Ciechanowicz również nie mógł pozostać obojętnym wobec zniszczeń miasta. Znane są liczne obrazy jego autorstwa przedstawiające ruiny, a wśród nich najbardziej rozpowszechniony to “Ruiny kościoła farnego” przedstawiający kompletnie zrujnowane prezbiterium, którego mury, pozbawione dachu, pną się wprost do nieba, posadzki zaś ściele dywan z gruzu. Bolesław Tumidajowicz (ur. 1928) nie brał udziału w seansach malarskich razem z Witowskim i Ciechanowiczem, gdyż podczas wojny był dopiero gimnazjalistą. Po zarządzonym wysiedleniu, jego rodzina udała się najpierw do pobliskich Brył, a potem dalej, do Lisowa i w końcu do Biecza. Powrócili jak szybko się dało i w styczniu 1945 roku byli już w Jaśle. Tumidajowicz, jak sam mówi, postanowił “szkicem zobrazować skalę zniszczeń.” Wykonał szereg rysunków, ale malował też obrazy olejne. Obraz Tumidajowicza przedstawiający monumentalne ruiny miasta znalazł się na stronie tytułowej “Tryptyku wojennego Jasła,” utworu słowno-muzycznego powstałego na przełomie 2009/2010 z inicjatywy dyrygenta chóru Echo. Kompozycja została zaprezentowana na koncercie z okazji 65 rocznicy powrotu jaślan do zburzonego miasta, a koncert odbył się 17 stycznia 2010 roku w jasielskiej Farze. Po wojnie, Tumidajowicz, choć elektryk, po Politechnice Śląskiej, nie zatracił kontaktu z artystyczną pasją. Zapisał się do Związku Polskich Artystów Plastyków i wziął udział w wystawie prac malarskich. Podejmował się też różnych innych wyzwań: był społecznym opiekunem zabytków, strażnikiem ochrony przyrody, przewodnikiem turystycznym. Innym malarzem amatorem, który malował zburzone Jasło był Władysław Folta (1890-1958). Urodzony w Odrzykoniu, od 1921 roku mieszkał wraz z żoną w Jaśle. Pracował w Spółdzielni Kółek Rolniczych jako główny kasjer. Po wysiedleniu powrócił do Jasła i zaangażował się bardzo w odbudowę miasta. Zainicjował powstanie Towarzystwa Popierania Odbudowy Miasta Jasła. Malował obrazy olejne i akwarele, a swoje prace pokazywał na wystawach malarzy amatorów. Jego praca przedstawiająca ruiny kościoła ojców Franciszkanów jest jedną z najbardziej ekspresyjnych i symbolicznych. Kościół ten w 1944 roku podzielił los większości zabudowań miasta i został kompletnie zburzony. Cudem ocalała figura św. Antoniego znalazła schronienie w nowowybudowanej w innym miejscu świątyni. W kościele, w którym nie jest możliwe zapomnieć o jego historii, uwagę przyciąga wyjątkowa Droga Krzyżowa. Została namalowana wiele lat po wojnie, w latach 70-tych przez Andrzeja Kowalskiego, artystę malarza z Katowic. Scenerią męki i śmierci Chrystusa są najbardziej dramatyczne wydarzenia XX w. W przedostatniej stacji “Zdjęcie z krzyża” w tle odnajdujemy ekspresyjny obraz zburzonego miasta. Widok ruin w jasielskim kościele nabiera wyjątkowego znaczenia i nie może nie budzić w pamięci innych obrazów umęczonego miasta, a umieszczony w tym miejscu, będzie je z pewnością przywoływał jeszcze przez wieki. Najbardziej jednak symboliczną wizją ruin Jasła jest akwarela Karola Kossaka (1896-1975), który przebywał podczas wojny w Jaśle i pozostawił kilka prac z tego okresu. Akwarela podpisana przez niego “Upiory Jasła” została podarowana jasielskiemu muzeum przez rodzinę artysty. Praca jest niezwykle ekspresyjna i w sposób bardzo dosadny komentuje obraz powojennego Jasła. Odrealnione, na pół zezwierzęcone, poplamione krwią postaci niemieckich okupantów żerują na pozostałościach pięknego niegdyś miasta. Praca oddaje nie tyle obraz zniszczeń miasta, ile daje upust emocjom. Miasto, choć wielkim wysiłkiem mieszkańców zostało po wojnie odbudowane, potrzebować będzie jeszcze wielu lat, zanim zabliźnią się jego rany, a złe wspomnienia przestaną nękać niczym upiory z akwareli Kossaka.
opr. Barbara Czajka