STANISŁAW CHOLEWIAK Z BRZOSTKA

Stanisław Cholewiak podobnie jak poprzednik, zawodu nauczył się od ojca. Jak łatwo się domyślić w zawód wdrażany był od najmłodszych lat.  Pomagał ojcu,  który jako czeladnik naukę rozpoczął jeszcze przed 1891 rokiem w Czermnej. I jak wynika ze wspomnień samego Stanisława Cholewiaka, ojciec toczył naczynia jeszcze w wieku 84 lat!

Ich warsztat stanowiła izdebka obok kuchni, znajdowały się tam dwie ławki, w tym jedna z krążkiem do toczenia naczyń. W pomieszczeniu znajdowały się także liczne podwieszenia i półki do suszenia naczyń.

Początkowo nie posiadali pieca, więc wypał naczyń odbywał się u mieszkającego najbliżej garncarza, Mikiewicza. Z czasem wybudowali własny piec, który umiejscowiony był obok cmentarza w Brzostku. Po śmierci ojca garncarza, został on przewieziony i rozbudowany w innym miejscu.

Do wypału naczyń używali drewna sosnowego. Natomiast sam czas wypału zawsze zależał od wielkości pieca a właściwiej od uzyskania w nim odpowiednio wysokiej  temperatury. Ogólny czas wypału naczyń we wspomnianym piecu mieścił się w granicach doby.

Główny tajnik solidności i trwałości brzosteckiej ceramiki polegał na dobrym zestawieniu gliny. Aby zwiększyć odporność naczyń, garncarze mieszali pozyskaną glinę z Woli Brzosteckiej z gliną z własnego pola. Ich prace słynęły z odporności na wszelakie czynniki; garnki, miski, pokrywki, lichtarzyki, kropielniczki, dzbanki i formy do babek, durszlaki a nawet brytfanny do ziemniaków.

W muzealnej kolekcji mamy także kąpielniki, naczynia zbliżone wyglądem do dzbanków, o krótszych tzw. szyjkach.

Robili także piszczałki dla dzieci w kształcie ptaszków, które jak wspomina garncarz po nalaniu wody śpiewały jak prawdziwe oraz okaryny o jajowatych kształtach, które także znajdują się w muzealnej kolekcji.  

Polewę stanowiła ciecz z mini farby, na którą składała się wysuszona dzikówka.

Dzikówką nazywano ciemnożółtą glinę mieloną w żarnach, do której dodawano ołowiu tworząc tzw. glajtę. Dzięki tej mieszance polewane naczynia nabierały po wypale pięknego i charakterystycznego wiśniowego bądź czerwonego koloru.

Do zdobień Cholewiak wykorzystywał obcięty róg bydlęcy, w którym umieszczał przeważnie lotkę gęsiego pióra, poprzez którą wypływała biała glinka, stanowiąca najczęstszy materiał zdobniczy. Charakterystyczne dla jego ceramiki motywy zdobnicze, to: trzy blisko siebie biegnące paski, liście i kwiaty.

Swoje produkty sprzedawali głównie miejscowym, nawet w czasach gdy inni, handlowali w Pilźnie, Mielcu, Radomyślu, Frysztaku a nawet Krakowie.

Ze wspomnień Stanisława Cholewiaka wynika, że po pierwszej wojnie światowej w regionie Brzostka przetrwały tylko dwa warsztaty, garncarza Mikiewicza i jego ojca.

Co istotne, należeli do cechu w którym znajdowali się kowale i stolarze, ponieważ w tamtym czasie, wyłącznie szewcy mieli osobny cech.

Stanisław wspomina, że ojciec miewał uczniów, którzy aby przystąpić do nauki, musieli początkowo sprzątać i pomagać w polu oraz gospodarstwie. Dopiero po jakimś czasie mogli oni ubiegać się o urabianie gliny i naukę fachu. Po zdaniu egzaminu zostawali czeladnikami i z reguły pozostawali u majstra. Natomiast Ci mający więcej szczęścia i dobrej passy zakładali swoje warsztaty, było to jednak zdecydowaną mniejszością na ubogich terenach Pogórza.

Sporą kolekcję naczyń, będących dziełem tego garncarza można będzie zobaczyć na planowanej stałej wystawie etnograficznej Muzeum Regionalnego w Jaśle.

                                                              Na podstawie materiałów z Arch. Spraw. Et. MRJ,

                                                              Adrianna Napiórkowska – Bek