Dziś przypada 43 rocznica śmierci dr. Stanisława Kadyiego. Poniżej prezentujemy krótkie fragmenty wywiadu, którego patron naszego muzeum udzielił w 1976 roku redaktorowi czasopisma „Przekrój” Zbigniewowi Święchowi. Błyskotliwe pytania oraz ciekawe refleksje i anegdoty dr. Kadyiego stały się niezastąpionym źródłem wiedzy o jego pracy, życiu osobistym oraz największych pasjach. Cała rozmowa ukaże się już niebawem na naszej stronie internetowej oraz w tradycyjnej formie papierowej dostępnej w naszym muzeum. Publikacja powstała w ramach projektu „Z gabinetu kolekcjonera – konserwacja starodruków z kolekcji St. Kadyiego na ekspozycję stałą Muzeum Regionalnego w Jaśle” dofinansowanego ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

[…] Drugi raz mogłem czuć się potrzebny i zapewne uratowałem wiele oczu, kiedy po froncie drugiej wojny światowej, utrzymującym się długo w moich rodzinnych okolicach, powracała wysiedlona przez Niemców ludność, narażona na pola minowe i nieprzeliczone tysiące poniewierających się wszędzie pocisków, zapalników i innych materiałów wybuchowych. Przez ręce moje przeszły setki oczu pokaleczonych czy poparzonych – a od pierwszej pomocy chirurgicznej, czy farmakologicznej – byle nie zapóźnionej – zawisła przecież możność uratowania, choćby częściowo wzroku. Dlatego nigdy nie żałowałem i zawsze cieszę się z mej decyzji, że opuściłem zasobny w okulistów Kraków i stałem się jednym z pionierów okulistyki prowincjonalnej – teraz na szczęście już tak, jak i całe lecznictwo rozbudowanej. Przecież teraz chyba każde już, niegdyś powiatowym zwane miasteczko – dysponuje okulistą! Kilkadziesiąt lat temu nie do pomyślenia. […]

[…] Mam też ładną siekierkę z kamienia gładzonego, z której właściciel /wykształcenie z maturą  włącznie/ odbił młotkiem kawałek, bo wedle obserwacji jego żony, za ciężka była na przycisk do marynowania grzybków. A niedaleko moja sąsiadka z Jasła, której synek chorował na oczy, spaliła wszystkie książki w domu, prócz szkolnych, aby synek niepotrzebnie nie czytał. […]